Chyba najgorsze w byciu chorym jest to,
że strasznie się człowiekowi nudzi. Mi akurat dokuczała
noga, więc nie mogłam normalnie wyjść. Musiałam oglądać filmy (które znałam już na
pamięć) aby jakoś zabić czas. Nic nie gotowałam, bo chłopakom do sklepu iść się nie chciało. Kurde no, życie
takie niesprawiedliwe ona siedzi w domu, kiedy inni chodzą do szkoły.
W sumie przez te cztery dni przeżyłam
jedynie na zupkach chińskich. Mieliśmy ich w cholerę, więc czemu by nie skorzystać. A gdyby tamci
dwaj zgłodnieli, poszliby w końcu do sklepu. Tak, jestem geniuszem. I po co ja wciąż
się uczę, skoro zgarnęłabym z takim myśleniem kupę forsy. No gdzie ja miałam
oczy?
Spróbowałam poczytać jakąś książkę. Padło na
autobiografię Richarda Feynmana.
Cóż, musiałam to przeczytać, aby dostać chociaż jedną dobrą ocenę z fizyki. Co
z tego, że ilościową teorię oddziaływań słabych, skoro zakończenie było
strasznie nudne.
Odłożyłam lekturę na półkę. Cóż, mój
wspaniały pomysł, aby jakoś wykorzystać ten czas na coś pożytecznego właśnie
padł w gruzach. Nie no, przeczytam streszczenie w Internecie.
Nagle moje przemyślenia przerwało pukanie.
Westchnęłam ciężko i zaczęłam skakać na jednej nodze do drzwi. No w sumie nie
musiałam tego robić, bo mogłam przejść taki mały kawałeczek, ale tak było o
wiele zabawniej i szybciej. No weźcie, nie będę się czołgać na drugą stronę
pokoju.
W końcu udało mi się otworzyć te cholerne
drzwi (od zawsze miałam z nimi problem- nie wiedziałam w którą stronę kręcić
kluczem) i przed sobą zobaczyłam osobę, której się nie spodziewałam. Stał
przede mną pan Michihoto- właściciel budynku. Zazwyczaj przychodził do nas gdy
Kankuro za głośno słuchał muzyki lub gdy przekazywał nam coś od ojca, któremu
nie chciało się dzwonić do własnych dzieci. Czyli był u nas dosyć częstym
gościem. Tym razem w dłoni trzymał małą kopertę. Dobrze ją znałam, przynosił ją
nam raz na trzy miesiące.
- Dzień
dobry- powiedział grobowym głosem. Tak, był dosyć chłodnym facetem w obejściu.-
Rachunek za prąd i wodę nadal nie zapłacone. Szczerze mówiąc, powinniście wpłacić to już jakiś czas
temu, ale patrząc na pewne utrudnienia- skierował wzrok na moją nogę.-
postanowiłem odpuścić. Gdy pani będzie gotowa, proszę zejść na dół i dać
pieniądze.I wyszedł.
A teraz musiałam zająć się dwiema rzeczami,
których szczerze nienawidziłam. Po pierwsze, trzeba było sprawdzić ile mam
wręczyć forsy; po drugie, trzeba było wyjąć wszystkie oszczędności i je
przeliczyć. Zazwyczaj zajmował się tym Gaara. Mimo, że najmłodszy z nas,
najlepiej radził sobie z matematyką. Ale niestety nie było go tutaj,
więc ta powinność spadła na mnie.
Boże, jak ja nienawidzę obliczeń. I dlatego na koniec roku dostałam trzy.
Na wszelki wypadek liczyłam trzy razy. I
trzy razy wyszedł mi inny wynik. A kalkulator tak daleko... Mówi się trudno,
spróbowałam jeszcze raz. Tym razem wyszedł mi wynik bardzo zbliżony do drugiego. Tak, na pewno jestem na dobrej drodze.
W końcu sprawdziłam wynik (Ha! Okazało się,
że ten drugi jednak był dobry!) i teraz już naprawdę nic mi się nie podobało.
Do wskazanej kwoty brakowało około dwóch tysięcy jenów. I miałam jakieś dziwne
przeczucie, że brak jakichkolwiek pieniędzy jest winą Kankuro. Wiedziałam, że
nie powinnam trzymać skarbonki w tak oczywistym miejscu... Chyba będę musiała
mu oznajmić, że "Na czarną godzinę" są na prawdziwą czarną godzinę, a nie brak słodyczy. I dlatego nie rozumiem
ludzi, którzy chcą mieć rodzeństwo.
Oczywiście, były też plusy ich posiadania.
Kiedy zapomniałam pieniędzy z domu, dawali mi swoją forsę (tu akurat mówię
tylko o Gaarze, bo Kankuro to Kankuro - nawet jak będzie miał w cholerę jenów,
a ja będę umierać, nie wyda na mnie ani trochę.), albo zajmowali jakoś Tenten
gdy próbowała podzielić się ze mną swoją energią. Tak, czasami byli przydatni.
I znowu coś przerwało moje przemyślenia.
Tym razem był to telefon. Jak po kalkulator nie chciało mi się ruszyć, tak po
telefon pobiegłam (na ile pozwoliła mi moja noga, oczywiście). Na wyświetlaczu
pojawił się nieznany numer. Hm, podejrzane. Zgodnie z prawe logiki, powinnam
się odłączyć, ale jak to ja, musiałam sprawdzić.
- Halo?-
spytałam nieufnie.
- Hej,
Temari!- od razu rozpoznałam ten głos. Dzwoniła do mnie Ino, jakżeby inaczej.
Skąd ona, do cholery, miała mój numer?- Tak się zastanawiam co porabiasz.- Siedzę. Oddycham. Słucham.- Bo wiesz,
nudzi mi się.- Serio?- Ale właśnie
się dowiedziałam, że Sakura robi zadanie dodatkowe z Sas... FUCK*!
- Co się
stało?- spytałam przerażona.
- Rozlałam
lakier do paznokci na kanapie mamy. Znowu. Zabije mnie.- niemal jej
współczułam. Ale skoro jej mama tego nie lubi, po co to robi? No ja jej nie
rozumiem.
- Yhm, przykro
mi.- wywróciłam oczami.
- Ale
wracając do wcześniejszego tematu, Sakura jest w szkole z Sasauke i robią jakiś
projekt. Wiesz, on walczy o średnią 5.7 na koniec roku, więc bierze udział we
wszystkim co mu pomoże. A że z biologii Haruno jest najlepsza, robią razem. A
tak w ogóle, sądzisz że kolor czerwony mi pasuje?
- Nie za
bardzo.- odpowiedziałam. Na następny raz zapiszę sobie numer Yamanaki i gdy
zadzwoni, nie odbiorę.
- Też tak
sądzę.- westchnęła.
- Ino, skąd
masz mój numer?- spytałam zaciekawiona.
- Po tym jak
wyszłaś, Tenten rozdała wszystkim.
- A to... No
nic, cześć. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę, nie czekając nawet aż coś powie.
***
Akari rozłożyła się na kanapie w salonie
swojego chłopaka. Właśnie się tam wprowadziła i nie miała żadnych skrupułów,
aby od razu poczuć się jak u siebie w domu. Bo, szczerze mówiąc, za niedługo
będzie to jej dom. Przynajmniej prawnie. W końcu mogła odpocząć od tego całego
zamieszania z przeprowadzką i wyżaleń swojej przyjaciółki Miki, która cały czas
beczała po tym jak chłopak z nią zerwał. Notabene, był to Sasori, jej kuzyn, na
którego była wściekła. Dobra, Miki może prawie wpadła pod samochód, była
nieodpowiedzialna, ciągle coś gubiła, a jak jego koledzy z niego żartowali,
śmiała się z nimi, ale bez przesady, nie musi jej rzucać. Była nawet na
początku pełna nadziei, że jednak się zejdą, ale po niedawnym spotkaniu jego nowej dziewczyny, zmieniła zdanie. Zakochał
się. Znowu.
Już powoli odpływała do krainy snów, gdy
nagle poczuła pod sobą ciche wibracje (Kolorowa, cicho! xD- dop. Autorki).
Podniosła się i spojrzała na miejsce, na którym jeszcze przed chwilą siedziała.
No tak, telefon Nagato.
W
sumie z chęcią by go zignorowała i rzuciła w kąt, aby tylko nie przerywać
swoich fantazji, ale jej uwagę przykuła nazwa numeru. Ayame. Do cholery, ona nie zna żadnej Ayame! Byli razem już długo.
Wystarczająco długo, aby już mu się znudziła i zaczął oglądać się za innymi
partnerkami. Ale nie zdradziłby jej, dobrze wie, że skończyłby marnie. W końce
nie na darmo od najmłodszych lat chodziła na dodatkowe kursy z dżudo. Przegryzła
wargę i jeszcze raz spojrzała na wyświetlacz. Czarny. Brawo Akari, przegapiłaś swoją szansę, pomyślała. No ale przecież
nie zadzwoni do Ayame, jeszcze swoją
dumę ma. Lepiej zapyta Uzumaki'ego, on nie umie kłamać. Akurat wybrał sobie
idealny moment na wejście do kuchni, bo już był przy niej.
- Nagato.
- Skąd znasz
moje imię?- sarknął.
- Zdradzasz
mnie?- od razu wypaliła. No po co przeciągać, skoro i tak by o to pytała?
- Co?-
otworzył szeroko oczy.
- Ayame!-
zaczęła machać mu przed nosem komórką.
- Ayame. To
moja siostra.- skrzywił się.
-
Oczywiście.- przewróciła oczami. No niech się już przyzna.
- Jeśli
chcesz, mogę do niej zadzwonić- wzruszył ramionami. Odblokował telefon i zaczął
wpisywać numer.
- Nie,
wierzę ci!- krzyknęła. Co prawda, nadal trzymała się swojej wersji, ale
przecież nie ośmieszy się. Przez chwilę wpatrywała się ze złością w chłopaka,
ale ten tego nie zauważył, a zamiast tego rozłożył się na jej kanapie.- Ej!- krzyknęła i zrzuciła go na podłogę.
***
Gdyby ktoś mi powiedział, że zupki
chińskie się skończą, wyśmiałabym go. Miałam ich strasznie dużo, że pewnie
wystarczyłyby mi na cały sezon zimowy. Nikt jednak nie wpadł an to, że termin
ważności dawno minął... A
ja byłam już głodna jak wilk.
Mimo, że lekarz zakazał mi jakichś
dłuższych wypraw, zignorowałam to. Jeśli coś mi się stanie, bracia oberwą za
to, że nie byli w sklepie.
W końcu ukazało się zielone światło (na
które naprawdę długo czekałam). Zaczęłam przechodzić, uważając aby nie zrobić nic złego z nogą.
Tak też się stało, że większość ludzi była już na końcu przejścia, a ja wręcz
przeciwnie. Kto wymyślił, aby to było takie długie, no? Gdy już byłam blisko
końca, auta ruszyły. Oczywiście, wszyscy zapomnieli o mnie, uszkodzonej
dziewczynie. Jeszcze mnie przejadą i uciekną z miejsca wypadku!
I znowu ktoś mnie popchnął. Sytuacja była
podobna do tej sprzed kilku dni, wyjątkiem jednak było to, że nie wleciałam na
chodnik. Uściskać i pogratulować po prostu. Szybko się odwróciłam, aby zobaczyć
sprawcę. Oczywiście, zobaczyłam Shikamaru. Tak, tego Shikamaru- wrednego,
leniwego i szowinistycznego.
- Czemu mnie
popchnąłeś?- spojrzałam na niego obruszona.
- Cześć,
Temari, ciebie też jest bardzo miło widzieć. Nie zauważyłaś aut? Chciałabyś
teraz leżeć pod kołami jednego z nich?
-
Zdążyłabym.- założyłam ręce na klatce piersiowej.
- Jasne, a
Ino nie kręci z Kibą.- wywrócił oczami. Zamiast odpyskować, ruszyłam dalej do
Supermarketu po te nieszczęsne jedzenie.
- Czekaj.-
dorównał mi kroku.- A czy nie teraz powinnaś mi mówić jaki jestem wspaniały, bo
uratowałem ci życie?
- Nie sądzę.
- Ale przynajmniej coś mi wisisz.
- Nie.-
odparłam. Nie będę nic dla niego robić.- Dzięki.- miałam nadzieję, że to
wystarczy, ale widocznie się myliłam.- Dobrze. Zrobię co tylko zechcesz.-
westchnęłam, nieudolnie naśladując głos typowych Disnejowskich księżniczek.
Teraz tylko czekałam na werdykt co to będzie.
* Niby
angielskie słówko, ale powiedzcie mi proszę, kto z was go ani razu nie użył?
;>
~*~
Tak, to chyba cud. xD Napisałam tak szybko rozdział, nie bijcie braw, proszę.
Za korektę bardzo dziękuję Malii. Boże, nic bym bez niej nie zrobiła. DZIĘKUJĘ!
W sumie rozdział jest taki średni, ale cóż, trzeci raz pisać nie będę, no szanujmy się.
No, długo sobie na rozdział 5. poczekacie. :D Wiecie, koniec roku, prezentacje, CERN, zawody sportowe i te takie... No cóż...
No i doczekałaś się xD tak jest mój komentarz :D tak wiem jestem zajebista i wogóle nie musisz mi tego mówić bo wiem... dlaczego przestałaś? xD a tak serio rozdział super :D tylko nie mogę sobie wyobrazić Temari nie sprawnej... ale kit :D Shikamaru jaki ty jesteś super bohater, popchnięciem ratujesz dziewczyne z objęć aut... wait whaat? dobra nie ogarniam się samej xD Ale Kankuro i Gaara to lenie!!! :D takie jak ja ale kit xD
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać natępnego rozdziału i czy Shikamaru pójdzie z Temari do supermarketu xD if you know what I mean :D
Ahahah... To to czytałam na gg. xD Tak, tak, jesteś wielka. :D
UsuńCo do wypadku z Shikamaru to... wyobraziłam to sobie inaczej. xD Ale cii...:P
Ej, no weź, bo się zarumienię :P! Ja tu tylko sprawdzam ;)Dla mnie to drobiazg, po prostu to lubię. Rozdzialik jak już pisałam w moim "podsumowaniu" świetny!
OdpowiedzUsuńJa tu nie mówię tylko o sprawdzeniu, a dyskutowaniu o nowym rozdziale w klasie też. ;>
UsuńMua jest zadowolona! :3 Chyba nie muszę ci mówić że jest fajne, ciekawe i w ogóle super, bo to chyba oczywiste... :P Ale nie usprawiedliwiaj się, że to koniec roku i nie masz kiedy pisać!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMasz rację. XD I tak nic nie robię w związku z ocenami. :D
UsuńAle jestem zła! Napisałam Ci taki piękny, długikomentarz, ale z moim szcząściem mi się skasował. Najgorsze było to, że napisałam go na fonie. :(
OdpowiedzUsuńAle nie rozpaczajmy, trzeba zyc dalej. Napiszę Ci teraz dłuższy i piękniejszy komek, a przynajmniej si e postaram.
Miki, droga Miki. Wiesz, że uwielbiam to opowiadanie? Bo uwielbiam je tak jak uwielbiam zupki chińskie. Czyli bardzo, choć one szkodzą zdrowiu Twoje opo nie oczywiście, chociaż, jakby tak pomysleć, jak się wnerwiłam na ten skasowany komentarza... Nie twoje opo nie szkodzi zdrowiu.
Od kiedy Gaara jest leniem? Może ja czegoś nie wiem... Możliwe.
Temari.... tak se myśle co ona se zrobiła i myśle. No tak ! Ostatni rozdział był tak dawnnnnnnoooo, że aż zapomniałam. Ale z moja pamięcią tak źle jeszcze nie jest, więc sobie przypomniałam ;P
I co tam jeszcze? O! Shikamaru! Ty bohaterze! Jaką nagrodę dostanie? Całus? Tag, wiem. Za dużo bym słodkiego chciała, ale nie moja wina, że wszystko co słodkie jest dobre. A zwłaszcza czekolada :*
Czekam na next i mam nadzieję, że przed wystawieniem ocen No wiem szkoła ważna, rzecz i oceny, ale opowiadanie jest ważniejsze. Ta i ja to mówię. Nie wiarygodne.
Weny w nadmiarze i mnustwa czasu na pisanie ci życzę
Pozdro :)
I tak pięknie dziękuję za komentarz. :)
UsuńO boże, calusu nie będzie. :D Chociaż... Nie, to do Saska. XD
Gaara jest u mnie taki niedostępny i cichy, więc wiesz... ^^
W pierwszym akapicie nie rozumiem, dlaczego piszesz w 1 os l.poj, a potem ni z tego, ni z owego dodajesz "ona"
OdpowiedzUsuńPoza tym często (czytaj: zbyt często) dodajesz "I" na początku zdania
Uszkodzona dziewczyna brzmi nieco dziwnie, ale nie wiem, czy tak nie miało być, czy wyszło w praniu ;)
Poza tym świetnie i fajnie się czyta!!! Żałuję, że długo trzeba będzie czekać... ale rozumiem sytuację ;).
Pozdrawiam!!
Ech... Tak wyszło, w sumie wydawało się, że już wszystko pozmieniałam, no ale widzisz. :) Jutro zmienię. ;>
UsuńDzięki. XD :D
Sprawdziłam i nie wiem o co chodzi. ._. Bo wszystko co robiła Temari było w 1 os., a tekst Akari w 3, bo nie piszę tego bloga jako ona. ;>
UsuńZupki chińskie rządzą!!! (Aki uwielbia chińskie zupki ^_^)
OdpowiedzUsuńo więc nie przywitałam się.... kłaniam się i proszę o wybaczenie m(_ _)m
No więc rozdział fajny, choć właściwie nie wiele się dzieje (dlatego, że taki krótki....)
Oj temi... wiesz, że zupki i wiele innych "sproszkowanych" rzeczy można spożywać po terminie...? Kurcze jak się mówi "i wiele innych "sproszkowanych" rzeczy" to można mieć na myśli np. sól do kąpieli (to ma datę ważności?? @.@) albo albo piasek... a tego się nie je, co nie? XD
No ale rozumiem, że jakoś musieli się spotkać. A mnie do głowy wpadło jedno opowiadanie za co przeklinam siebie, bo nie dość, że z tym co mam nie wyrabiam, to jeszcze co chwila coś nowego (jak np. po obejrzeniu Wolf's rain miałam w mózgowiu fanfica gdzie Shika zmieniał się w wilka, a na końcu uciekł do lasu [nawet początek i koniec mam napisany XP], a po obejrzeniu seriali medycznych,Shika został Kardiologiem, a Temcia ginekologiem (-_\\\ cóż, bywa...)
No cóż, niech rukh będą z tobą!
Dużo chakry!!
swoją drogą, te 113 to masz skończone, czy rocznikowo?
Aki
Aki, psujesz wszystko! xD A nikt nie wiedział, że można je jeść, no. :<
UsuńCo do piasku, jadłam. Nie polecam. ._.
Jezu, twoje pomysły są wielkie! O.o
Boże, a ty nadal z tym 113? xD skończone. :P
Och, ile opisów :D Nie bardzo je lubię, ale trzeba przyznać, że dodają notce estetyki ;) Niektóre zdania były trochę nieskładne, ale do wszystkiego innego nie mam zastrzeżeń ;P
OdpowiedzUsuńHehe jak z powodu stłuczenia nogi mieliby odwlekać z płatnością rachunków to cały kraj byłby chory xD Fajny gość, bo przecież Tem nie miała nogi w gipsie czy jakoś mega złego uszczerbku na zdrowiu, a i tak jej przesunął termin xD
Uuu Akari jest... trochę bardzo zazdrosna :P Nie chciałabym być z taką dziewczyną, gdybym była facetem :D Wybacz, cenie sobie wolność i swobodę xD nie żeby jeszcze o rodzeństwo mi tu było się zazdrosnym xD Przepraszam, ale dla mnie to przegięcie :P Sasori też u ciebie za dobrze nie trafił, co jest z tymi dziewczynami u ciebie? xD nie powinnam się aż tak solidaryzować z mężczyznami xD
Wracając do Tem, nie ma to jak się wydzierać i unosić dumą wobec swojego wybawcy... trochę upierdliwe zachowanie xD
Miki! Weź mi się popraw w tworzeniu kobiecych charakterków :D bo się zachowują jak puste lalę no! xD Akari to chyba jedna z czytelniczek ;] jeśli tak to się wypowiem, zamieniłam z nią kilka rozmów na GG i naprawdę, nie widzę podobieństwa oprócz nicku i lubienia Nagato :P
Tyle ode mnie, komentarz raczej marny, ale wiesz... to i tak cud że cokolwiek, gdziekolwiek napisałam XD
życzę dużo, dużo weny ;)
Pozdrawiam ;*
Co do Akari, wiem, że taka nie jest. Ale cóż, to był odwet za brak odpowiedzi na gg. xD Nie martw się, potem się poprawię. .-.
UsuńSoli, cicho! xD Wiem, że to z nogą nierealne. .____. No, ale wszyscy mnie pospieszali i tak jakoś wyszło, że... nie myślałam nad rozdziałem. :P
Również pozdrawiam. :>